Fan Pokemonów otrzymuje tatuaż z najbardziej haniebnej bitwy w serialu

Jeden z fanów Pokemonów uwiecznił tatuażem najbardziej niesławną bitwę w serii. Ci, którzy są fanami od dawnych czasów, od razu będą wiedzieć, która to walka.

Fani pamiętają wiele brutalnych bitew Pokemonów, w tym kulminacyjną rozgrywkę z Redem na Mt.Silver w Pokemon Gold & Silver lub niepowstrzymaną rzeź drużyny Cynthii pod koniec Pokemon Diamond & Pearl. Jest też kilku Liderów Sal, którzy stanowią zagrożenie, zwłaszcza Brock, dla graczy, którzy wybrali Charmandera na swojego startera w regionie Kanto.

Fan Pokemonów na Reddicie wytatuował Miltank Whitney na ramieniu

Najbardziej znienawidzona bitwa w serii Pokemon musi stoczyć Whitney, Liderkę Sali typu Normalnego w Goldenrod City, z którą mierzy się zarówno w Pokemon Gold & Silver, jak i Pokemon HeartGold i SoulSilver. Użytkownik oficjalnego Pokemon Reddit o imieniu Isanid uwiecznił walkę Whitney tatuażem przedstawiającym Miltanka z napisem „Trauma” pod nim.

Powodem, dla którego Miltank Whitney budzi taki strach, jest jego potężność w tej części gry, w której ma się zmierzyć. Specjalizuje się w korzystaniu z Rolloutu, który zwiększa moc w każdej turze i może trafić każdego typu Ducha, którego gracz rzuci przeciwko niemu, co oznacza, że ​​z Miltankiem należy szybko się uporać, zanim zaatakuje drużynę.

Miltank Whitneya działał jak nieprzenikniona bariera dla wielu graczy, ponieważ ci, którzy nie nauczyli się systemu walki, byli zmuszeni do wykorzystania mocy na lokalnej faunie, dopóki ich początkowy Pokemon i jego sojusznicy nie byli w stanie pokonać go samą liczbą. Obecnie większość graczy zna triki, jak go pokonać, zwłaszcza że Pokemon Gold & Silver oraz Pokemon HeartGold i SoulSilver oferują różne rozwiązania tego problemu.

Wiele osób umieściło na swoich ciałach trwałe tatuaże z Pokemonami, głównie swoimi ulubionymi. W tym przypadku Miltank zasłużył na swoje miejsce jak atrament na skórze, zapadając w pamięć z niewłaściwych powodów, ponieważ fani najbardziej pamiętają walkę o pokonanie go.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *