Adin Ross przeprasza po groźbie zakazu w Los Angeles z powodu kontrowersji wokół Kendricka Lamara i Drake’a

Adin Ross przeprasza po groźbie zakazu w Los Angeles z powodu kontrowersji wokół Kendricka Lamara i Drake’a

Adin Ross wycofał się ze swojej krytyki wobec Los Angeles po tym, jak spotkał się z groźbami „zakazów” wjazdu do miasta za wspieranie Drake’a w trwającym konflikcie z Kendrickiem Lamarem.

Tego lata rozegrał się dramat między dwoma największymi nazwiskami w muzyce – Kendrickiem Lamarem i Drake’iem – którzy wymienili się osobistymi uwagami, które podzieliły zarówno fanów, przyjaciół, jak i miasta.

Chociaż pochodził z Florydy, gwiazda zespołu KICK, Adin Ross, stanął w obronie Drake’a, określając utwory Kendricka jako „banalne” i wyrażając irytację, gdy w klubie zabrzmiał hit Kendricka „Not Like Us”.

Po tym, jak klip z jego komentarzami zyskał popularność, niektórzy ludzie twierdzący, że są związani z Kendrickiem, zaczęli grozić Adinowi i ogłosili go „zakazanym” w LA. W odpowiedzi streamer KICK zapewnił fanów, że nie został zbanowany i będzie nadal wyrażał swoje zdanie.

Kilka dni później Adin publicznie przeprosił za swoje uwagi. „Rozmawiałem z ludźmi z LA. Planuję odwiedzić LA za kilka tygodni” – stwierdził.

„Chcę wyjaśnić i odwołać niektóre ze swoich stwierdzeń. W ferworze chwili mówiłem nieodpowiedzialnie. Nie przepraszam dokładnie tych, do których skierowałem swoje uwagi, ale powiem to: LA nie powinno być niedoceniane – w ogóle. LA to poważne miejsce i głęboko je doceniam”.

Gwiazda streamingu dodała, że ​​chociaż „nie ustępuje”, to nadal żywi urazę do osób, które mu groziły.

„Wciąż mówię „pieprzyć was” ludziom, którzy na mnie napadali. Nie kieruję tego wcale do LA” – wyjaśnił, nazywając ich „grubymi, podłymi przegranymi”.

Ponadto Adin wspomniał, że zapewni sobie bezpieczeństwo, aby móc poruszać się po interakcjach w Los Angeles. Otrzymał również wsparcie od FaZe Banks, mieszkańca Los Angeles, który zaoferował mu transmisję strumieniową. Będzie ciekawie zobaczyć, czy ta współpraca się rozwinie.

Źródło

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *