Fani Cristiano Ronaldo zaniepokojeni najnowszym zdjęciem budzą strach przed „szalonym bólem”.

Fani Cristiano Ronaldo zaniepokojeni najnowszym zdjęciem budzą strach przed „szalonym bólem”.

Fani Cristiano Ronaldo w mediach społecznościowych dzielą się swoimi obawami związanymi z „szalonym bólem”, jaki musi odczuwać były napastnik Manchesteru United po tym, jak opublikował zdjęcie swoich spuchniętych stóp.

Żaden piłkarz prawdopodobnie nie wie więcej o ciężkiej pracy, poświęceniu i zaangażowaniu niezbędnym, aby osiągnąć szczyt w sporcie niż Ronaldo .

Pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki może pochwalić się karierą, jaką tylko garstka zawodników kiedykolwiek była i będzie bliska osiągnięcia.

Wydaje się jednak, że ceną za jego sukces są żniwo, jakie kariera odcisnęła na jego ciele, a dokładniej na stopach.

Zdjęcie stóp Cristiano Ronaldo wywołuje strach przed bólem

39-latek podzielił się na Instagramie swoim zdjęciem w spodniach Erakulis, które mają pomóc w regeneracji między meczami.

Jednak na zdjęciu ukazano także jego spuchnięte stopy, co natychmiast wywołało powódź zaniepokojonych komentarzy fanów.

Instagram: @cristiano

Na portalu X, znanym wcześniej jako Twitter, jeden z fanów napisał: „22-letni zawodowy piłkarz, spójrz na swoje stopy… na pewno codziennie budzi się z potwornym bólem”.

Inny dodał: „To jest gorsze niż Lebron [James]. Wow. Słyszałam, że on też nosił bardzo obcisłe buty.

Kibice szybko zwrócili uwagę, że jest to cena, jaką Ronaldo zapłacił za karierę, podczas której zdobył pięć trofeów Ligi Mistrzów i siedem tytułów mistrzowskich.

„Ten z cichych graczy bitewnych musi przejść. Wyobraźcie sobie ten ból” – napisał jeden z fanów, a drugi powiedział: „Cena, jaką płacą piłkarze, której nie możemy zobaczyć”.

Ronaldo gra obecnie w piłce nożnej w drużynie Arabii Saudyjskiej Al-Nassr, po opuszczeniu Manchesteru United w 2022 roku.

Jednak w zeszłym tygodniu były gwiazdor Realu Madryt znalazł się w centrum uwagi z zupełnie niewłaściwych powodów, po tym jak nie trafił do otwartej bramki z trzech metrów .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *