LeBron James dał występ przed pełną publicznością w Los Angeles, gdy jego Lakers pokonali 21-punktowy deficyt. Jednak jedno zagranie szczególnie zachwyciło fanów.
Lakers (31-28) zmierzyli się w środowy wieczór ze swoim rodzinnym rywalem Clippers (37-19). LeBron James and Co. , zajmujący dziewiąte miejsce w tabeli, musi dobrze zakończyć sezon, aby uniknąć turnieju play-in.
Z drugiej strony Clippers zajmują czwarte miejsce w Konferencji Zachodniej i starają się utrzymać tę pozycję, aby zyskać przewagę na własnym boisku w pierwszej rundzie posezonowej.
Grupa Kawhiego Leonarda rozpoczęła gorąco, gdy Clippers utrzymywali dominujące prowadzenie przed czwartą kwartą. I wtedy LeBron się zapalił.
LeBron James strzela do cyrku, gdy Lakers odrabiają ogromny deficyt
Wcześniej w meczu James podniósł piłkę do podłogi i poparł Russella Westbrooka w słupek. Udawał, że pompuje, przeszedł i wykonał wiadro przez kontakt.
Jednak po tym, jak piłka przeszła przez obręcz, James wykonał salto w tył , co wywołało zabawne reakcje w mediach społecznościowych.
Twardy podstawowy skoczek LeBrona… i na dokładkę małe salto. LAL-LAC w ESPN pic.twitter.com/eu0Oa6Ndmx
— NBA (@NBA) 29 lutego 2024 r
Jeden z użytkowników X ( @ThePettiestLA ) udostępnił komiczny film przedstawiający ruchy breakdance, które odzwierciedlały upadek Jamesa.
Wiedziałem, że ruch Lebrona wygląda znajomo: pic.twitter.com/QJYGVCY9wH
— Najmniejszy fan Laker 🤫 (@ThePettiestLA) 29 lutego 2024 r.
Później na początku czwartej kwarty Clippers utrzymywali pozornie nie do pokonania 21-punktowe prowadzenie, ale różnica ta szybko zniknęła, gdy James się rozgrzał.
W czwartej kwarcie zdobył 19 punktów, w tym pięć za trzy punkty, a w ostatnich minutach trafiał sprzęgłem za sprzęgłem.
James zakończył mecz z 34 punktami, ośmioma asystami i sześcioma zbiórkami w drodze do największego powrotu Lakersów od ponad 20 lat. Był to także największy powrót LeBrona w czwartej kwarcie.
39-latek przyznał niedawno, że jego czas w NBA dobiega końca. Jednak po występach takich jak środowy fani zastanawiają się, czy Father Time kiedykolwiek złapie LeBrona Jamesa.
Dodaj komentarz