W zaskakującym obrocie wydarzeń niezależny filmowiec Barry Jenkins zapuścił się w świat Disneya ze swoim najnowszym projektem, Mufasa: Król Lew . Chociaż ten film nie ma zamiaru zostać kolejnym arcydziełem Disneya, oznacza on znaczącą ewolucję w sposobie przedstawiania królestwa zwierząt, zwiększając głębię emocjonalną w porównaniu z kontrowersyjnym remakiem Jona Favreau z 2019 r.
Adaptacje aktorskie Disneya często wywołują intensywne debaty. Zazwyczaj spotykają się z krytyką, ale radzą sobie nadzwyczaj dobrze w kasie biletowej. Na przykład wersja Aladyna z 2019 r . uzyskała zaledwie 57% na Rotten Tomatoes, a mimo to zarobiła ponad 1 miliard dolarów na całym świecie. Podobnie, fotorealistyczna wersja Króla Lwa uzyskała ocenę zaledwie 51%, a mimo to pobiła rekordy kasowe, gromadząc imponujące 1,6 miliarda dolarów.
Krytycy często twierdzą, że Disneyowi brakuje oryginalności, zamiast tego skupiając się na retro nostalgii, aby zabezpieczyć zyski. Jednak Mufasa: The Lion King próbuje uwolnić się od tego trendu dzięki oryginalnej narracji napisanej przez Jeffa Nathansona i ulepszonej sztuce wizualnej, którą ożywił Jenkins.
Eksploracja narracji Mufasy: Król Lew
Ten film jest zarówno prequelem, jak i sequelem ukochanego Króla Lwa . Fabuła rozpoczyna się w bujnej krainie Pride Lands w Tanzanii, gdzie Simba i Nala panują jako król i królowa i dumnie witają swoją córkę, Kiarę, której głosu użyczyła utalentowana Blue Ivy Carter .
Gdy nadciąga burza, Kiara otrzymuje polecenie, aby szukać schronienia u Timona i Pumby. Chociaż powody rozstania Simby i Nali pozostają niejasne, wyczuwalny strach Kiary nadaje ton emocjonalny. Na szczęście mądry starszy Rafiki jest obecny, aby poprowadzić ją przez przeszłość rodziny, opowiadając, jak Mufasa osiągnął bohaterstwo, a Taka uległ nikczemności.
Początkowo Mufasę i Takę łączy braterska więź, ale ich idylliczne życie wkrótce zostaje zakłócone przez poważne wyzwanie: ciągłą walkę z Obcymi, stadem białych lwów.
Cud wizualny: Mufasa: Król Lew
Przyjrzyjmy się znaczącemu aspektowi tego filmu: jego oszałamiającym efektom wizualnym. Podążając za wzorem ustanowionym przez poprzednika, ta opowieść koncentruje się wyłącznie na zwierzętach, wszystko przedstawione za pomocą zadziwiającej fotorealistycznej animacji, która ożywia tętniący życiem ekosystem Pride Lands.
Rafiki powraca
Moim zdaniem Król Lew Favreau zbyt mocno postawił na realizm, granicząc z tym, co nazywa się „doliną niepokoju”. Momentami przypominał bardziej dokument Davida Attenborough niż tradycyjny film animowany, często pojawiały się w nim zwierzęta mówiące i śpiewające, co psuło wrażenia z oglądania.
Dla tych, którzy podzielają tę perspektywę, praca Jenkinsa w Mufasie jest odświeżająca. Zwierzęta wykazują autentyczne emocje, różnorodne krajobrazy urzekają, a zdjęcia zachęcają widzów do docenienia spektrum środowisk, od lodowych szczytów górskich po jałowe pustynie.
Ostatecznie, choć wizualizacje są urzekające, uzupełnia je imponująca obsada głosowa, która wstrzykuje życie w te postacie. Donald Glover i Beyoncé powtarzają swoje role Simby i Nali, dodając swoim postaciom ciepła i majestatu. Kelvin Harrison Jr. zapewnia przekonujący występ jako Taka, pokazując głębię wymaganą dla postaci przechodzącej znaczącą transformację.
Dodając lekkości, Billy Eichner i Seth Rogen powracają jako ukochany duet Timon i Pumbaa, zapewniając zabawne momenty w całej poważnej narracji. Ponadto John Kani uosabia Rafiki zarówno humorem, jak i mądrością.
Dyrektor obsady dokonał genialnego wyboru, obsadzając Madsa Mikkelsena , znanego z przekonujących ról złoczyńców, w roli Kirosa. Jego głęboki, donośny ton idealnie pasuje do groźnego przywódcy Outsiders.
Równoważenie dziedzictwa z innowacją
Ten ambitny film mierzy się z przeszkodą związaną z narracją o dwóch osiach czasu. Wprowadza zauważalnie większą obsadę, co może osłabić rezonans emocjonalny w krytycznych momentach.
Film, skierowany głównie do młodszej widowni, musi sprostać wyzwaniu, jakim jest zaangażowanie pokolenia o krótszym czasie skupienia, a jednocześnie zadbać o to, aby zarówno nowe, jak i znane postacie otrzymały odpowiedni rozwój.
Podczas gdy Mufasa stara się podnieść stawkę poprzez konflikt z Outsiders, wyraźnie brakuje w nim emocjonalnie dewastujących momentów przypominających upadek Mufasy. Dla tych, którzy wciąż radzą sobie z reperkusjami tej sceny, może to być ulga.
Fabuła eksploruje historię Scara, ale niektóre przejścia wydają się pospieszne. Koncepcje takie jak „Milele” wydają się sztucznie zintegrowane, być może w celu odzyskania tego, co uczyniło oryginalny Król Lew kultowym. Ścieżka dźwiękowa ma silną konkurencję ze strony swojego poprzednika, wypełnionego niezapomnianymi piosenkami, które ukształtowały muzyczny krajobraz pokolenia.
Trudno znaleźć dziecko z lat 90., które nie pamiętałoby klasyków takich jak „Circle of Life”, „Can You Feel The Love Tonight” i „Hakuna Matata” – te utwory nawiązały wieczną więź z kulturą popularną. Podczas gdy Mufasa wprowadza kilka niezwykłych występów muzycznych, takich jak interpretacja „Milele” przez Anikę Noni Rose i Keitha Davida oraz wersja „Bye Bye” zespołu Outsiders, te melodie mogą nie zakorzenić się w zbiorowej pamięci tak jak ich poprzednicy.
Ocena recenzji Dexerto: 3/5 – Dobra
W ewoluującym krajobrazie współczesnego kina każdy filmowiec ma swoją definiującą narrację, a dla Barry’ego Jenkinsa Mufasa: Król Lew może być tą historią – choć zaludnioną przez cyfrowe stworzenia, a nie ludzkie postacie. Do tego nieoczekiwanego przedsięwzięcia podchodzono z mieszanką ekscytacji i obaw, co Jenkins otwarcie przyznał.
Mimo to stworzył wizualnie zapierający dech w piersiach film, który zagłębia się w tematy braterstwa, zdrady i dziedzictwa. Choć może nie osiągnie statusu ponadczasowych klasyków Disneya, obiecuje, że znajdzie oddźwięk zarówno u dorosłych, jak i u dzieci, zapewniając sobie miejsce jako świąteczny faworyt w tym sezonie świątecznym.
Mufasa: Król Lew będzie miał swoją premierę kinową 20 grudnia 2024 roku .
Dodaj komentarz