Sztuka naśladowania: omawianie niezgodności z prawem i zachowania

Sztuka naśladowania: omawianie niezgodności z prawem i zachowania

Ilekroć konsole są poruszane w określonych rozmowach, nierzadko słyszy się termin „emulacja” towarzyszący tematowi. Emulatory gier wideo są dziś niezwykle popularne i są w pojedynkę odpowiedzialne za utrzymanie żywego ducha gier retro. Zarówno hobbyści technologiczni, jak i gracze ciężko pracowali przez lata, aby stworzyć archiwum gier, które będzie zawsze dostępne dla graczy z każdej grupy demograficznej.

Jednocześnie emulacja jest niezwykle drażliwym tematem, a wielu wydawców gier wideo twierdzi, że to medium często graniczy z piractwem. Oczywiście ich obawy nie są z różnych powodów bezpodstawne.

Faktem jest, że emulacja to miecz obosieczny, zrównoważony między dwoma wskazówkami: nielegalnością i zachowaniem. Rozważmy plusy i minusy tematu jako całości.

Czym dokładnie jest emulacja gier wideo?

Mówiąc prościej, „emulator” to oprogramowanie zaprojektowane do naśladowania lub emulowania (stąd nazwa) sprzętu platformy docelowej za pośrednictwem wirtualnego medium. Innymi słowy, emulator konsoli pozwala komputerowi tymczasowo działać jako „cyfrowa” konsola i uruchamiać powiązane z nią pliki gry (zwane ROM-ami lub obrazami ISO). Emulacja retro-konsoli jest szczególnie popularna ze względu na małe pliki gry i minimalne wymagania systemowe. Ale jak dokładnie się pojawiły?

Wtedy oddani fani musieli dokonać inżynierii wstecznej różnych gier na platformach arkadowych, aby stworzyć wersję dla zupełnie innego systemu. Wraz ze wzrostem popularności dedykowanych urządzeń do gier (tj. konsol domowych) pod koniec lat 90., gry konsolowe również cieszyły się dużym zainteresowaniem ze względu na ich wyłączność na odpowiednim sprzęcie.

Jednocześnie postęp w sprzęcie komputerowym, w szczególności w szybkości procesora, doprowadził do dalszych skoków wśród emulatorów. Krótko mówiąc, pod koniec lat 90. pojawiło się mnóstwo udanych emulatorów, które pozwoliły graczom PC cieszyć się klasykami Nintendo i SEGA na ich domowych komputerach. Oczywiście wiąże się to z poważnym pytaniem:

Czy emulacja jest nielegalna?

Technicznie rzecz biorąc, nie. Emulacja jest całkowicie legalna i szeroko praktykowana nawet wśród samych twórców konsol. W rzeczywistości usługa Nintendo Switch Online (NSO) wykorzystała emulację, aby przenieść wiele tytułów NES, Super NES, Nintendo 64 itp. do popularnego systemu przenośnego. W rzeczywistości twórca Super Mario używa emulacji opartej na oprogramowaniu jako sposobu na przeniesienie starszych tytułów na nowsze platformy od czasów Nintendo Wii .

Dotyczy to również gier i oprogramowania. Tak długo, jak użytkownicy zgrywali ROM z legalnie uzyskanych kopii i zbierali pliki systemowe (takie jak BIOS PS2 potrzebny do emulacji konsoli) z zakupionego sprzętu, nikt nie mrugnie okiem. To raczej internetowa dystrybucja samych gier jest nielegalna, ponieważ liczy się jako piractwo. Oczywiście nadal nie powstrzymuje to graczy przed udostępnianiem ROM-ów w sieci.

Ta bitwa między wydawcami a graczami trwa już od jakiegoś czasu. Najpopularniejszą ofiarą fiaska była witryna hostująca ROM Emuparadise, która usunęła pliki ROM dla wszystkich konsol po prawie dwóch dekadach usługi publicznej. To zamknęło jeden z największych sposobów na cieszenie się grami retro. To oczywiście nie powstrzymało pojawiania się innych metod w Internecie.

Ale prawdą jest, że emulacja może być szkodliwa dla twórców konsoli. Nie ma na to lepszego przykładu niż emulacja konsoli obecnej generacji, takiej jak Nintendo Switch. Yuzu i Ryujinx to dwa popularne emulatory Switcha , które zyskały na popularności dzięki znakomitej ofercie własnych gier Nintendo, w które nie można grać gdzie indziej. W połączeniu z podręcznym (a przez to nieintensywnym) charakterem docelowego sprzętu, emulatory Switcha działają obecnie niezwykle płynnie.

Dzięki internetowi pozwala to graczom zasadniczo piracić zupełnie nowe tytuły Switcha, takie jak The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom , i odtwarzać je na PC za pomocą Yuzu. Chociaż twórcy emulatorów mogliby podjąć kroki w celu zmniejszenia wpływu tego zjawiska poprzez rozłożenie wydań między grą a jej kopią ISO, nie jest to wykonalne. A na dłuższą metę piractwo jest całkowicie nieuniknione. Ponieważ prawda jest taka, że ​​piractwo jest jedynym sposobem na zachowanie.

Dlaczego emulacja oparta na piractwie jest koniecznością

Nie jest tajemnicą, że producenci konsol nie byli tak czujni, jak powinni, jeśli chodzi o dostępność bibliotek gier dla swoich użytkowników. Po pierwsze, tytuły PS3 są niedostępne na PS5. Przynajmniej nie bez połączenia z Internetem i subskrypcji usługi PS Plus – a nawet ta zawiera ograniczony katalog.

Sprawy stają się bardziej zagmatwane w przypadku Nintendo, ponieważ jego sprzęt zmienia się drastycznie między pokoleniami. Oznacza to, że emulacja może nie zawsze być możliwa z przyczyn fizycznych (takich jak podwójny ekran Nintendo DS).

Jasne, usługa Nintendo Switch Online ma wiele gier do sprawdzenia, ale nie jest to też trwałe rozwiązanie. Nie pozostawia to fanom innego wyboru niż tworzenie osobistych bibliotek ROM-ów i emulatorów, do których będą mieli dostęp zawsze i wszędzie. W końcu jest to naturalna ścieżka zachowania gier wideo. W końcu prawdziwy sprzęt może się zepsuć lub zaprzestać produkcji, podczas gdy fizyczne nośniki mogą zostać utracone lub stać się rzadkie.

Wiele gier również nie przeszło przez dyskretne porty na nowoczesne platformy; zwłaszcza jeśli są to niszowe tytuły, które nie cieszą się dużym zainteresowaniem. Kultowa gra RPG firmy SEGA Saturn „Panzer Dragoon Saga” jest tego doskonałym przykładem. Uzupełnij to wszystko skalperami w serwisie eBay sprzedającymi fizyczne kopie gier retro za setki, jeśli nie tysiące dolarów, a emulacja wspierana przez piractwo to nie do pomyślenia.

Z drugiej strony twórcy konsol nie mogą udostępniać każdej gry w swoich bibliotekach ze względu na problemy związane z licencjonowaniem i kodem źródłowym/kopiami zapasowymi. Co więcej, nie widzą zysków z gier, których nie mają w sprzedaży – zwłaszcza jeśli jest to starsza konsola, której złote czasy już minęły. Tak więc ostatecznie karty przepadają na korzyść użytkowników. W końcu oddana społeczność z całkowitą swobodą może zrobić znacznie więcej niż organizacja prawnie.

Nawet w obliczu przeciwności ze strony firm konsolowych, ten zespołowy wysiłek między zapalonymi podziemnymi graczami jest tym, co przez lata podtrzymywało naśladowanie. I raczej nieprędko się to zmieni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *