Przegląd najważniejszych wydarzeń
- Marvel Cinematic Universe (MCU) jest dominującą siłą w popkulturze od jego powstania w 2008 roku, ale ostatnie zmiany w filozofii wpłynęły na jego wyniki kasowe.
- Zainteresowanie MCU przesunęło się z tworzenia samodzielnych filmów z elementem łączącym na tworzenie filmów, w których najważniejszym elementem jest połączenie, co doprowadziło do konieczności posiadania rozległej wiedzy i oglądania poprzednich filmów i programów telewizyjnych.
- Nacisk MCU na budowanie jednolitego wątku narracyjnego sprawił, że filmy wydają się nadmiernie skomplikowane i wywierają mniejszy wpływ, a przepełnienie treści utrudnia zwykłym widzom nadążanie za franczyzą i czerpanie z niej przyjemności.
Marvel Cinematic Universe niezachwianie trzyma się popkultury od chwili swojego powstania w 2008 roku. Jednak ostatnio atmosfera wokół MCU nieco się zmieniła. Strażnicy Galaktyki Vol. 3 wypadł dobrze w kasie, ale nie tak dobrze, jak filmy takie jak Barbie czy The Super Mario Bros. Movie. Tymczasem Ant-Man and the Wasp: Quantumania osiągnął słabsze wyniki, podczas gdy oczekuje się, że The Marvels zrobi to samo.
Chociaż w grę wchodzi kilka możliwych czynników, takich jak brak kontroli twórczej przyznanej reżyserom, nadmiar treści lub ogólne zmęczenie kulturowe, sednem wszystkiego jest subtelna zmiana filozofii Marvela. Marvel Cinematic Universe zmieniło się z serii dobrych filmów z elementem łączącym w serię filmów, w których najważniejsze jest połączenie.
Początek kinowego uniwersum Marvela
Kinowe Uniwersum Marvela jest zjawiskiem godnym uwagi z wielu powodów, a przede wszystkim ze względu na ogromny sukces finansowy i ogromny wpływ kulturowy. Jednak szczególnie interesującym aspektem tego zjawiska, zwłaszcza biorąc pod uwagę te dwa czynniki, jest brak konkurencji. Zwykle, gdy określony styl filmowy osiąga tak ogromny sukces, branża podąża za trendem. Jednakże Kinowe Uniwersum Marvela jest stosunkowo odizolowane, jeśli chodzi o połączone uniwersa filmowe.
Podejmowano próby odtworzenia tej formuły, ale żadna nie wyszła tak dobrze, jak MCU. DC próbowało stworzyć własną serię filmów o superbohaterach i dobrze zaczęło od stosunkowo dobrze przyjętego Człowieka ze stali. Jednak studio zawiodło, wypuszczając swoje pierwsze duże filmy zespołowe, Batman v Superman: Świt sprawiedliwości i Liga Sprawiedliwości, o wiele za wcześnie, aby fani mogli jeszcze przywiązać się do postaci lub wszechświata. Nie pomógł słaby odbiór krytyczny obu filmów. Znacznie mniej zauważalną próbę podjęło Universal Studios, które planowało wypuszczenie Mrocznego Wszechświata skupionego wokół posiadanych przez nich postaci potworów, począwszy od ponownego uruchomienia The Mummy z 2017 roku. W przeciwieństwie do MCU czy DCEU, pierwszy film Dark Universe był rażąco reklamowany jako początek kinowego uniwersum. Najwyraźniej nie miało to pożądanego wpływu na publiczność, ponieważ The Mummy wypadło okropnie, zarówno pod względem finansowym, jak i krytycznym, dając do zrozumienia studiu, że zainteresowanie po prostu nie było i zabijało Mroczny Wszechświat, zanim w ogóle się zaczął.
To, czego DC Comics i Universal nie zrozumiały, było czymś, o czym Marvel zdaje się teraz zapominać: urok kinowego uniwersum to seria dobrych filmów, które tak się składa, że są ze sobą powiązane, a nie samo połączenie. Jeśli nikt nie lubi Mumii, nikt nie będzie dbał o asortyment kontynuacji rozgrywających się w tym samym wszechświecie. Prawdą jest, że Marvel rozpoczął produkcję „Niesamowitego Hulka” i „Iron Mana” z zamiarem stworzenia większej liczby filmów w tym samym uniwersum, których kulminacją był wielki wspólny hit . Ważne jest jednak to, że ich pomysł nie skupiał się na kuszących założeniach kinowego uniwersum, ale na tworzeniu dobrych filmów, które wzbudziłyby większe zainteresowanie widzów.
Marvel Cinematic Universe można oglądać strumieniowo w Disney Plus.
Sukces Iron Mana i porażka The Incredible Hulk były zaskoczeniem dla dyrektorów Marvela, którzy spodziewali się odwrotnego rezultatu, ale faktem jest, że pierwszy Iron Man to solidny, zabawny film, który do dziś trzyma poziom. Ma samodzielny wątek fabularny, zabawną akcję, doskonałe efekty wizualne i dobre role, zwłaszcza Roberta Downeya Jr. To po prostu dobry film, a widzowie byli podekscytowani kolejnymi filmami Marvela nie dlatego, że zainwestowali już w kinowy wszechświat, ale dlatego, że lubili Iron Mana i chcieli oglądać więcej takich filmów. W ich ślady poszły pierwsze kontynuacje Iron Mana. Thor i Kapitan Ameryka: Pierwsze starcie to dobrze wykonane, stosunkowo poważne filmy, które cieszą się dużym zainteresowaniem. Co ważne, także stanęli na swoim, nie uzależniając się od tego, że widzowie obejrzeli Iron Mana, aby był przyjemny. Thor i Kapitan Ameryka mieli oczywiste szczegóły łączące ich z Iron Manem, ale mimo to można było się nimi cieszyć i w pełni je zrozumieć, nawet jeśli nie oglądali żadnego innego filmu z tej serii.
Avengers byli wydarzeniem bez precedensu w kinie, łączącym postacie z wielu różnych filmów na jednym ekranie. Nigdy wcześniej nie zrobiono czegoś podobnego, a w przypadku filmu łączącego tak wiele istniejących filmów w jedną całość, zrozumiano, że będzie nieco więcej wiedzy, o której należy pamiętać. Przed „Avengersami” wydano pięć filmów MCU. To pozostawia maksymalnie pięć filmów do obejrzenia, aby dobrze zrozumieć, co dzieje się w „Avengers”. Z pewnością można wiele wymagać od pojedynczego filmu, zwłaszcza gdy koncepcja była zupełnie nowa, ale nie dziwaczna.
Przejście na plan
Porównaj to z najnowszym filmem Marvela, „The Marvels”. Aby zrozumieć fabułę tego filmu, należałoby obejrzeć przynajmniej film Kapitan Marvel oraz dwa seriale „Miss Marvel” i „WandaVision”. Aby jednak zrozumieć oba te seriale, trzeba by zobaczyć Avengers: Endgame, co oznacza, że musieliby obejrzeć Ant-Mana i Osę oraz Avengers: Infinity War. Aby jednak zrozumieć pierwszą, musieliby zobaczyć Ant-Mana, a drugiego przynajmniej Thor: Ragnarok i Captain America: Civil War, z których każdy ma swój własny zestaw filmów wymaganych do pełnego zrozumienia. Łańcuch cofa się, aż w końcu widz będzie musiał obejrzeć „Avengers” i cztery poprzedzające go filmy, dokładnie tam, gdzie wszystko się zaczęło. Zaangażowanie się w najnowszy film o współpracy Marvela przestało trwać około dziewięciu godzin i zajęło ponad sześćdziesiąt.
Nie do końca można to wszystko krytykować. Oczywiście dobrze, że w przypadku serii filmów tworzących ten sam wszechświat filmowy, historia wciąż się rozwija, ponieważ wydarzenia, które zapadają w pamięć i mają trwałe konsekwencje. Konieczność oglądania większej liczby serii w miarę ich rozwoju po prostu się stanie. Choć nie da się tego uniknąć, faktem jest, że film wymagający tak dużej ilości pracy domowej będzie dla wielu widzów onieśmielający, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że MCU w dużej mierze przyciąga zwykłych fanów kina, którzy mogą nie pójść do kina dłużej niż kilka razy w roku. W wywiadzie dla Entertainment Weekly Kevin Feige powiedział:
Naprawdę uważam, że jednym z najmocniejszych aspektów pracy w Marvel Studios jest to, że te filmy i seriale trafiają w ducha czasu. Trudniej trafić w ducha czasu, gdy jest tak dużo produktów — i tak dużo „treści”, jak to mówią, a tego słowa nienawidzę.
Coś, co wydaje się sprawiedliwe w krytyce, jest powodem, dla którego widzowie powinni teraz oglądać więcej filmów. Chociaż „Avengers” ma większy sens po obejrzeniu poprzedzających je filmów MCU, fabuła filmu jest w rzeczywistości stosunkowo samodzielna. Film wyjaśnia większość tego, co się dzieje, a ktoś, kto nigdy nie widział innego filmu MCU, prawdopodobnie będzie w stanie to zrozumieć. Powodem, dla którego warto najpierw obejrzeć inne filmy, było uwydatnienie głębi postaci. „Avengers” jest lepszy, gdy widzowie znają relację między Thorem i Lokim lub wiedzą, dlaczego Steve Rogers może w naturalny sposób nie ufać komuś takiemu jak Tony Stark. To udoskonalanie, a nie podstawowe zrozumienie.
W porównaniu z tym coś takiego jak Ant-Man and the Wasp: Quantumania wydaje się kompletną harówką, na którą trzeba się przygotować. Jeśli widz obejrzy cały serial telewizyjny Loki lub Falcon i Zimowy Żołnierz, nie da mu to ani trochę głębszego zrozumienia Scotta Langa i tego, co czyni go tym, kim jest. Jeśli jednak nie obejrzą obu seriali, prawdopodobnie nie będą mieli pojęcia o większych konsekwencjach społecznych snapu Thanosa ani o tym, kim jest Kang.
Zasadniczo jest to problem obecnego MCU. Nacisk przesunął się z robienia dobrych filmów na tworzenie treści, które wspólnie popychają do przodu szerszą narrację. MCU przed Endgame miało ogólny zarys, ale nie było żadnego ustalonego planu. Filmy cały czas sobie zaprzeczały, bo dano im taką swobodę twórczą. Iron Man 3 kończy się wysadzeniem wszystkich swoich garniturów przez Tony’ego Starka i pojawieniem się wirusa Extremis, który może zniszczyć świat. A jednak po Iron Man 3 Tony powrócił do roli opancerzonego Avengera w Age of Ultron, a Extremis nigdy więcej nie został wspomniany. Nie są to rzeczy, które dzieją się w historii zaplanowanej w najdrobniejszych szczegółach, ale wydawało się, że nikomu to nie przeszkadza, ponieważ działały w kontekście Iron Mana 3 i można je było bezpiecznie wyrzucić po tym jednym filmie.
Nadmierny nacisk na połączenie wszystkiego w jeden, jednolity wątek sprawia, że każdy film wydaje się jednocześnie nadmiernie skomplikowany i bezzębny. Nie w każdym filmie może być kosmiczne zagrożenie kończące świat, bo inaczej te stawki przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie. Niektórzy chwalą MCU za nieskazitelne planowanie prowadzące do Endgame, ale w rzeczywistości ta fabuła zaczęła dominować dopiero w Infinity War. Tworzenie planu Thanosa miało miejsce głównie poprzez krótką wzmiankę o Kamieniach Nieskończoności lub w Strażnikach Galaktyki, a większość ziemskich postaci nie wiedziała o istnieniu Thanosa, dopóki jego ostateczny plan nie został wprowadzony w życie. Po prostu nie ma powodu, aby w pierwszym filmie nowej fali umieszczać kolejnego złoczyńcę, zwłaszcza jeśli jest to film o Ant-Manie.
MCU boryka się z problemem, który ostatnio pojawia się powszechnie w Disneyu, a mianowicie przepełnieniem treści. Wydaje się, że ogromny sukces finansowy, jaki odnieśli dzięki kinom eventowym, takim jak Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy i Avengers: Koniec gry, nieco ich oślepił . Kino eventowe działa tylko wtedy, gdy faktycznie sprawia wrażenie wydarzenia. Jeśli stale uwalnia się go coraz więcej, zaczyna przypominać osad. Wygląda na to, że wielu po prostu nie uważa, że MCU jest już tak fajne, jak kiedyś. Jedną rzeczą było to, że dotrzymanie kroku temu wymagało przygotowania się do dużych drużyn poprzez obejrzenie kilku całkiem dobrych filmów. To zupełnie inna sprawa, gdy oglądanie jakiejkolwiek mniejszej produkcji MCU wymaga wielogodzinnego oglądania filmów i programów telewizyjnych, z których większość podobno nie jest aż tak świetna.
Dodaj komentarz