Wirusowy sobowtór Steve’a Kerra oszukał Rogera Federera podczas meczu Warriors

Wirusowy sobowtór Steve’a Kerra oszukał Rogera Federera podczas meczu Warriors

Fani, w tym legenda tenisa Roger Federer, musieli się obudzić po tym, jak 9 marca na boisku podczas meczu Golden State Warriors zauważono sobowtóra Steve’a Kerra.

San Antonio Spurs dominowali nad Warriors na własnym parkiecie przez cały mecz, aż do zwycięstwa 126-113. Stephen Curry również nie grał z powodu kontuzji kostki.

Podczas gdy Golden State z trudem przykuło uwagę ponad 18 000 widzów zgromadzonych w Chase Center, tematem rozmów szybko stał się sobowtór Kerra, siedzący wzdłuż linii bazowej.

Wentylator uderzająco przypominał głównego trenera Warriors aż do dziewiątki, począwszy od fryzury po gładko ogoloną, wyrazistą budowę twarzy. Miał nawet starcie z Federerem, o którym fani NBA później rozsławili serię zabawnych reakcji w mediach społecznościowych.

Sobowtór Steve’a Kerra zachwyca Rogera Federera i spikerów

Kamery skierowały się na widza imieniem Steve Gillis, rozmawiającego z innymi uczestnikami. Ekipa ogłaszająca grę zatrzymała się i dotknęła rażącego podobieństwa do Kerra.

Przezabawnie stwierdzili, że fan „bardziej przypomina Steve’a niż Steve’a”.

Gillis również przykuł uwagę Federera i zrobił sobie selfie z 20-krotnym zwycięzcą Wielkiego Szlema . Po meczu rozmawiał z Melissą Rohlin z Fox Sports i szczegółowo opisał ich spotkanie.

„Roger patrzy na mnie i mówi: «Zróbmy zdjęcie»” – powiedział Gillis. „Robi ze mną trzy selfie. A potem klepie mnie po ramieniu i mówi: „Dziękuję”. Fakt, że był w tym taki łaskawy i miły, myślę: „Zastanawiam się, czy wiedział, że nie jestem Stevem Kerrem?”

Fani X rzucali sprytne uwagi na temat najnowszego sobowtóra, który przejmie domową arenę Warriors.

Gillis dołącza do „Fake Klay Thompson” jako drugi fan Golden State, który wywołał falę w mediach społecznościowych ze względu na swoje niesamowite podobieństwo do członków Warriors.

Jeśli klikniesz link do produktu na tej stronie, możemy otrzymać niewielką prowizję partnerską.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *